sobota, marca 5

THE HUNGRY WOLVES ARE COMING



"Become one of the sheep
And now the wheels are turning
Oh we need some relief
The hungry wolves are coming

And we're threatened to say the least
And I'll be here when they come down
Oh mother, I can't sleep
To save your life"

                                     I blame coco "stunned"
                                                                       
 
 
Jest sobota. Wczoraj byłam na imprezie i wyglądałam pięknie - jak na imprezie. Nie boję się dziś napisać, że wstałam jak MOP. I wiele z was, nie? Sobotnia gromada MOPÓW TEGO ŚWIATA! Dzień dobry.
Ale podniosłam się. O dziwo. I wzięłam prysznic. A potem zrobiłam przemeblowanie i przesunęłam lustro do okna. I ścięłam włosy. Przód, tył, boki. All by myself. Bo czemu nie?
 
Tak napisałam na fb:
 
"sama się obcinam, sama gotuję, sama wiercę, szpachluję, maluję... sama rysuję i szkicuję i nawet obrazy olejne się zdarzały na studiach-srudiach! Sama się ogarniam, sama się opieprzam. Polecam mnie zatrudnić w roli dowolnej i płacić. Słono płacić.
~ photo sytuacyjne perfekcyjnie uchwycone przez K.
K. robi świetne zdjęcia życia. Jej też słono płacić!

...
PS nie obrabiane nic a nic! real life!"

I teraz patrzę, jak ludzie to lubią. A wiesz, dlaczego to lubią? Bo już nikt nie wierzy, że można samemu. Nikt nie wierzy, że można lepiej. Nikt nie patrzy w górę. Wszyscy patrzą pod nogi. A ja... JA JESTEM TĄ CHOLERNĄ DZIURĄ W WASZYCH SKARPETKACH. Taka jestem! Real life sreal  life!




                            DEPRESYJNA ZUPA GULASZOWA                              


  • cebula 300g
  • czosnek 6 ząbków
  • chilli 15g
  • pomidory 4 puszki
  • sos sojowy 75ml
  • kolendra mielona 2/3tbsp
  • bulion 3 kostki
  • bulion grzybowy 2 kostki (lub ma ła paczka suszonych grzybów)
  • pieprz 1/4 łyżki
  • oregano 1 1/3 łyżki
  • cząber 1 1/3 łyżki
  • papryka słodka wędzona 1 łyżka
  • cukier 2 łyżki
  • majeranek 1 1/3 łyżki
  • woda 3,5l
  • sól 1 łyżka

  • ziemniaki 700g
  • pieczarki 500g
  • marchew 500g
  • papryka 500g
  • cebula czerwona 300g


  • natka pietruszki



Ziemniaki pokroić w kostkę, polać olejem i upiec pod folią 20min. Potem 15 min bez folii do zrumienienia. Pieczarki obsmażyć na wysokim ogniu i wrzucić do pieca na 15-20min. Marchew obrać i pokroić na plastry. Piec do zrumienienia. Paprykę piec też. I cebulę czerwoną. Każdą główkę pokroić na 6 części. Zalać olejem i piec.



Cebulę posiekać w piórka. Smażyć. Dodać pod koniec plastry chilli i czosnek rozmiażdżony. I za chwilę zalać pomidorami i dodać przyprawy poza cukrem. Gotować z 30 min. Po tym czasie dolać wody. Zagotować i ściągnąć z ognia. Wrzucić wszystkie upieczone warzywa i pokrojone ogórki konserwowe. Dodać cukier. Przykryć i wstawić do pieca na 125st. Hmm 40min? Przynajmniej.



Miazga. Obficie sypać natką pietruszki. MIAZGA.
 
 
AND FOR LIFE AND MORE! FOR CHARITY.
 

 
 "See I'm deafened by the scream
Oh, shed one tear to cool me down
Oh, brother I'm in too deep
To save your life

Takes one to fight the war
Takes many to adjust to fear
So will someone carry me
'Cause I'm here"

                                  I blame coco "Stunned"
 






PS kochani... Dziś nie są ważne zdjęcia. Dziś ważne są decyzje. Te najdrobniejsze. JAKĄ TY PODEJMIESZ DZISIAJ?
 
?
 
***
Jedzmy. I dajmy jeść innym. I dajmy innym żyć.
 
PS2 Kochani... wczoraj znajoma opowiedziała mi historię jedną z WIELU. Jak jej ciocia z okna bloku w MIEŚCIE KRÓLÓW POLSKICH widziała, jak 2 osoby gwałcą dziewczynę. Zadzwoniła na policję, która oczywiście zjawiła się za późno. I spisała dowody, a potem zostawiła TĄ TRÓJKĘ  razem. I pojechała. I POJECHAŁA. Gdyby ktoś nie doczytał... POJECHAŁA. ZOSTAWIAJĄC ICH W TRÓJKĘ. Dobrej nocy.


PS2 wiecie, że prowadzę z K. umami? Jak nie, to patrzcie:


facebook.com/kolektywumami



środa, lutego 3

Cauli... FLOWER

„And if I need a rhythm
It'll be to my heart I listen
If it don't put me too far wrong
And if I, and if I


And if I need a rhythm
It's gonna be to my heart I listen
If it don't put me too far wrong”

Roisin Murphy „Ramalama”


TRENDY na aktualny 2016 rok?

Jak czytam gazety i LUDZI GASTRONOMII, którzy typują rzeczy, które już były „na rzeczy” pod koniec 2015? Albo te niezawodne, które co roku o tej porze typować można? Strach się bać. Bójmy się wystrzelić z tym, co naprawdę czujemy. Albo bójmy się poczuć w ogóle? Lepiej kopiować i iść w bezpieczne i wygodne. Bo może jak mnie czytają, to małpują i wyjdzie, że jednak trafiłam?
CH*J WAM W DUPĘ wszystkie polskie kulinarne gazety, blogerzy i kucharze, którzy raczą nas RESZTKÓWKAMI.
2016 według Auy? Bardzo proszę.
Początek roku przez krótki – na szczęście – okres będzie kontynuacją przesytu kuchnią azjatycką. I COMFORT FOODEM, którzy co lepsi próbowali w Polsce ruszyć po tym, jak pięknie rozpulchł w Anglii w drugiej połowie 2015, ale nie tak pięknie u nas, bo zbyt zajęci byliśmy egzekucją glutenową i fasolowym reżimem.
 
Wiosna będzie lepsza, nie martwcie się. Wiosna zachłyśnie się niedocenianymi w naszym kraju do tej pory motywami Afryki i Maroka. Będą TADŻINY, kuskusy, bakalie, rezurekcje kiszonych cytryn. Będą ananasy, brzoskwinie, cebule, banany, plantany i szpinaki. Cynamony i przyprawy w niemielonych ziarnach. Kto już to w menu ma, niech się tego trzyma. Nie straci.
 
A w okolicach wakacji wrócimy do tak już passé według wielu (btw. Co znaczy właściwie passé w kuchni? Smacznie to smacznie. Mam ochotę, to mam ochotę. Koniec) kuchni śródziemnomorskiej. Na nowo zakręcimy klasyczne i klasycznymi inspirowane, szalone makarony! Świeże warzywa i zioła! Sól i pieprz. Oliwa i cytryna! I NIC WIĘCEJ. Nie trzeba.
 
Idąc dalej w jesień... ta czuję, że będzie nieprzewidywalna. Myślę, że będzie kolażem, bo nikt już siebie nie prześcignie. I z pewnością ZUPY delikatnie ruszone już jesienią 2015 zawładną emocjami. Bo tak nam daleko do domu i kołyski, że tylko zupą tą tęsknotę będzie można poskromić.
A zima? Kochani... Obyśmy dotrwali do zimy. Czego sobie i wszystkim życzę. I wam jednego jeszcze...
Niech wam nikt nigdy nie mówi co wolno, a czego nie wolno jeść. Co dodawać, czego nie. Co jest trendy, a co będzie waszym towarzyskim samobójstwem. Jesteście głodni? Macie na coś ochotę? TO WEŹCIE I JEDZCIE. I JEDZCIE ŁADNIE. I JEDZCIE FAJNIE. I CIESZCIE SIĘ TYM JEDZENIEM.
Z życzeniami najsmaczniejszego z lat,
 
Monika Fudała
 
PS. I przepis, który żadnej kategorii się nie trzyma. Po prostu jest. Maglowany przez wszystkich milion razy. Jeszcze nie przeze mnie. Kiedyś nie lubiłam kalafiora. Niech to was zachęci. A co!
 
 

Składniki:
  • kalafior 1 główka
  • musztarda rosyjska 1 łyżka
  • koncentrat pomidorowy 1 łyżka
  • papryka słodka 1/3 łyżki
  • czosnek granulowany 3/4 łyżki
  • tymianek 1 łyżka
  • sól wędzona 1/3 łyżki
  • sól 1/2 łyżki
  • papryka ostra 1/2 łyżeczki
  • pieprz 1/2 łyżeczki
  • imbir proszek 1/3 łyżki
  • ocet jabłkowy 2 łyżki
  • olej 6 łyżek

wykonanie:
Wszystkie składniki marynaty wymieszaj. Główkę kalafiora oczyść z zewnętrznych liści i wytnij częściowo głąb. Oczyszczony kalafior natrzyj dokładnie marynatą i włóż do naczynia żaroodpornego. Zawiń folią aluminiową tak, żeby w miarę możliwości nie dotykała kalafiora. Piecz w piekarniku rozgrzanym do 200st przez 15-20min. Zdejmij folię i dopiekaj do MOCNEGO zrumienienia. Podawaj gorący w całości (najlepiej w tej samej brytfance, w której się piekł – na drewnianej desce). Obsyp zielskiem - niech wiedzą, że true.
 
***
 
I pamiętaj... jedzmy fajnie!

czwartek, stycznia 15

FOOD FEVER

                       Kochana kulinarna blogosfero, 
                                                   rzygam tobą :)


Zdaje się, że ostatni raz tu byłam we wrześniu. Nie będę pisać dlaczego. I co tu więc właściwie robię. Ani przepraszać. Napiszę za to o tym, dlaczego nie. I o tym, czego tu nie robię.

Drogi gościu moich skromnych progów...

Jeśli wejdziesz na bloga i zobaczysz tam zdjęcie ufajdanego talerza czyjegoś obiadu - zrobione starym, koślawym telefonem...

...to nie będzie mój blog.

Jeśli pod swoim pieczołowicie dopieszczonym, wyczekanym i pełnym serca wpisem na blogu zobaczysz komentarz o treści: 'super przepis! http://pierdupierdu.pl'

...to nie będzie mój komentarz.

Jeśli pod swoim pieczołowicie dopieszczonym, wyczekanym i pełnym serca wpisem na blogu zobaczysz komentarz o treści: 'no super, ale w tej kuchni używa się tajskiej bazylii, a nie bazylii, a w ogóle to się podaje na blablabla w towarzystwie srutututu, a nie tegefege... ja tak zrobiłem i było extra!'

...oj, to nie będzie komentarz ode mnie!
  (btw stary... kogo to w ogóle obchodzi?)

Za dużo dziś krytyków kulinarnych, którzy myślą prostym cepem - prowadzę bloga - umiem gotować - mogę być szefem kuchni! Oczywiście już! Teraz! Na moich zasadach!

...to chyba w swojej knajpie...

Strach cokolwiek pisać, bo zaraz stado rzuci się każdy z własną opinią, o którą (!!!) nikt nikogo nie prosił. A nie daj boże poprosić :o

Prosty eksperyment:

Zaproś 6 osób interesujących się jedzeniem, podaj swoje ulubione danie i zapytaj czy im smakowało - konstruując zapytanie w ten sposób:

- no i jak? Co myślicie?

... i niestety najlepiej wyjdź. Przecież nawet nie zauważą - zbyt zajęci przekrzykiwaniem się w tym, co można by tu podkręcić, zmienić, wyrzucić, dodać... Zdekonstruować i skonstruować od nowa. Zabawne - nikt ostatecznie nie powie ci po prostu czy mu smakowało... 

A przecież trzon gotowania miał znajdować się w sercu, a nie w dupie. Czarnej dupie.

           KULECZKI MARCHEWKOWE, sos czosnkowo-koperkowy, kapar, koperek           


składniki:
  • cebula biała 100g
  • marchew 500g
  • por 30g
  • sos sojowy 20ml
  • pieprz 0,5 łyżeczki
  • 1 płaska łyżeczka
  • papryka słodka 1 łyżeczka
  • papryka słodka wędzona 0,5 łyżeczki
  • natka pietruszki 1/3 pęczka
  • bułka tarta ok. 100-120g

Cebulę posiekaj i przesmaż na złoto. Marchew zetrzyj na grubych oczkach. Dodaj do cebuli. Smaż dalej. Podlej odrobiną wody i sosem sojowym. Dodaj posiekany por i przyprawy. Smaż do odparowania. Zdejmij z ognia i dodaj posiekaną natkę i bułkę tartą. Porządnie zagnieć. Formuj kuleczki o masie 33g (powinno wyjść ok. 20) i piecz na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w temperaturze 170st. do zrumienienia.

SOS CZOSNKOWY:
  • czosnek
  • posiekany koperek
  • pieprz cytrynowy

PODANIE:
Kuleczki podawaj w małych papilotkach. Są dobre na ciepło i na zimno. Przekrój wierzch na krzyż, delikatnie rozłóż i polej sosem. Ozdabiaj kaparami, gałązką koperku i pieprzem.

               MANGO, likier pomarańczowy, cytryna, chilli, bazylia                


składniki:
  • dojrzałe mango 1 małe
  • blue curacao 120ml
  • sok z cytryny 70ml
  • skórka z cytryny 2 szczypty
  • świeże siekane chilli 1 szczypta
  • cukier trzcinowy 1 płaska łyżeczka
  • sól 1 płaska tsp
  • świeża bazylia
  • pieprz kolorowy tłuczony

Mango obierz i pokrój w cienkie plastry. W słoiczku wymieszaj likier, sok i skórkę z cytryny, chilli, cukier i sól. Marynuj w tym mango razem z posiekaną bazylią. Im dłużej, tym bardziej wchłonie kolor i alkohol. Mnie najbardziej smakuje wymieszane prawie na świeżo.

PODANIE:
Podawaj na 1-porcjowych łyżeczkach lub spodkach. Oprósz kolorowym pieprzem. 

           MANGO, sos morela-imbir, wędzona śliwka, parmezan z nerkowców           


składniki:

Mango obierz i pokrój w cienkie plastry. Wymieszaj z sosem morelowym.

Podawaj na 1-porcjowych łyżeczkach lub spodkach. Obsyp odrobiną posiekanej, wędzonej śliwki. Posyp parmezanem z nerkowców. Oprósz odrobiną soli.

PARMEZAN Z NERKOWCÓW:
  • nerkowce 100g
  • sól jajeczna 1/3 łyżeczki
  • płatki drożdżowe 2 łyżeczki
  • curry 0,5 łyżeczki
  • papryka wędzona 0,5 łyżeczki
  • czosnek granulowany 2/3 łyżeczki
  • sól 1 łyżeczka


Nerkowce rozdrobnij w młynku/blenderze. Praż na suchej patelni z podanymi przyprawami, aż się lekko zrumienią. Przełóż do suchego pojemnika.

***
I pamiętaj... jedzmy fajnie!

środa, września 3

THE WINTER IS COMING.


Piękna zima tego lata... Małe malutkie piksele minionych lat w drobinkach powietrza. A przecież tak inaczej.
Nie będę znów przepraszać. Że taka przerwa, że tak mi przykro. No nie, wybacz, nie jest. Bo świat ruszył do przodu i nie ma za co przepraszać. Projekty kwitną. Wróciłam do starej wegańskiej pracy. I kolektyw założyłam. I planów mam mnustwo i chęci. Mimo zimy tego lata... Chcesz mnie poznać? Zapraszam na Targ Śniadaniowy w Krakowie - stoisko umami ;) Pytaj o auę.

                                PLACKOWE INSPIRACJE                               


                                                                                                                                                                      

placki:
Z plackami podstawowymi problemu nie ma. Tarte ziemniaki mieszamy z mąką, solą pieprzem i odrobiną wody - jeśli potrzeba. Ja do swoich dodaję tartą drobno cebulę, kurkumę na super złoty kolor i siekaną natkę pietruszki. 

sos paprykowy:
  • cebula biała 100g
  • papryka czerwona 2szt.
  • Papryka żółta 2szt.
  • Pomidor 1,2kg
  • czosnek 6 ząbków
  • papryka słodka 1,5 łyżeczki
  • papryka słodka wędzona 2 łyżeczki
  • tymianek 2 łyżeczki
  • bazylia suszona 2 łyżeczki
  • kmin rzymski 1 łyżeczka
  • sos sojowy 4 łyżki
  • cukier trzcinowy 4 łyżeczki
  • suszona grzyby mielone 5 łyżeczek
  • sól, pieprz





 sos szpinakowy:
  • czosnek 6 ząbków
  • imbir 4cm
  • dymka 3 bączki plus szczypiorek
  • mleko kokosowe 600ml
  • cukier trzcinowy 3 łyżeczki
  • limonka skórka + sok
  • kmin 1,5 łyżeczka
  • szpinak 400g
  • mąka ziemniaczana 3 łyżki
  • sól, pieprz

wykonanie:
Placki jak placki. Smażyc na średnim ogniu - żeby były chrupkie, ale nie surowe w środku. Gulasz. Dobry sam w sobie nie tylko do placków. Najpierw cebula  w piórka. Smażyć na złoto. Pokroić papryki w paski i dodać. Smażyć chwilę. Dodać czosnek. Zamieszać i wrzucić pokrojone pomidory. Dodać całą resztę i dusić do miękkości. Ewentualnie doprawić. Done.
Sos kokosowy. Czosnek zetrzeć z imbirem. Na woku rozgrzać olej z oliwą. Dodać papkę imbirowo-czosnkową. Dodać pokrojoną dymkę. Po chwili zalać mleczkiem. Dodać skórkę z limonki, cukier, sól i pieprz oraz makę ziemniaczaną oraz posiekany szpinak. Doprawić sokiem z limonki, ewentualnie sosem sojowym. Done!
No i mieszać jak kto lubi :] Placki, gulasz, sos szpinakowy, mleczko kokosowe etc. Have fun! 

***
I pamietaj... jedzmy fajnie!

niedziela, maja 18

FONDUE TWIST


Niby nowalijki, niby wiosna. Ale przez otwarte okno, którym papierosowy ucieka dym, wkrada się przyjemnie nostalgiczny zapach deszczu. Zimno. Nieco ponuro. Żeby rozgrzać brzuszki. I żeby rozgrzać serduszka. Ciepły koc, czarny kot - zwany kluskiem - i rozgrzewająca, gęsta zupa serowa. Do tego delikatne, duszone na maśle białe szparagi i czerstwy wiejski chleb. Danie cudownie rozpływające się po podniebieniu i sycące, jak pełnowartościowy obiad. Do garów! Do kotów! I może jakiś dobry film? Ktoś oglądał 'Grand Budapest Hotel'?

                   ZUPA A'LA FONDUE ze szparagami i czerstwym chlebem              



składniki:
  • szalotki 5szt.
  • Czosnek 4 ząbki
  • riesling (lub inne białe wytrawne wino) 200ml
  • starty ser edamski 150g/lub mieszanka wędzonego i naturalnego bundzu - jesli masz do niego dostep
  • serek topiony naturalny 100g
  • twardy ser długodojrzewający 150g
  • musztarda dijon 2 czubate łyżeczki
  • śmietana 18% 300ml
  • dobry bulion warzywny 500ml
  • białe szparagi 1 pęczek
  • 3 żółtka
  • mąka ziemniaczana 1 łyżka
  • wiejski czerstwy chleb
  • masło + olej
  • odrobina mleka (do gotowania szparagów)
  • liść laurowy 3
  • ziele angielskie 5
  • gałka muszkatołowa
  • papryka słodka 1 płaska łyżeczka
  • papryka ostra 1/2 płaskiej łyżeczki
  • sól, pieprz (najlepiej biały)
  • cukier (do gotowania szparagów)
  • szczypiorek świeży
wykonanie:
Szalotki posiekaj w drobną kostkę i przesmaż na maśle z olejem. Dodaj zmiażdżony czosnek i po chwili zalej wszystko winem. Dodaj liść laurowy i ziele angielskie. Gotuj, aż część płynu odparuje i zalej śmietaną. Zmniejsz ogień i wsyp starty ser edamski oraz dodaj serek topiony, musztardę i mąkę ziemniaczaną. Mieszaj, aż ser niemal się rozpuści i dodaj bulion. Wymieszaj wszystko dokładnie. Dodaj resztę przypraw. Na koniec dodaj żółtka i dokładnie wmieszaj. Ewentualnie jeszcze raz dopraw.
Szparagi obierz i odłam zdrewniałe końcówki. Gotuj (najlepiej na stojąco) w wodzie z dodatkiem soli, cukru i mleka. Wyciągniej, kiedy bd jeszcze odrobinę twarde. Odstaw do ostygnięcia i pokrój na 3cm kawałki. Na patelni rozgrzej masło z olejem. Smaż chwilę szparagi, aż lekko się zezłocą. Główki szparagów odłóż do ozdoby, a resztę dodaj do zupy serowej.

podanie:

Gorącą zupę rozlej do talerzy. Na wierzchu rozrzuć poszarpany czerstwy chleb. Dołóż główki szparagów. Obieraczką do warzyw zestrugaj paski z sera dojrzewającego. Obsyp siekanym szczypiorkiem, papryką w proszku i pieprzem.

***
I pamiętaj... jedzmy ładnie!



PS                 Prince 'The most beautiful girl in the world'...

piątek, kwietnia 18

SAUTE vol. II

Tuż za rzeką drugi, trzeci most
Rzędy skaryszewskich drzew
Las żurawi poharatał niebo

Słyszę twój anielski śpiew

Kiedy dzień ustępuje miejsca wieczorowi, zaczyna się mój ulubiony spektakl. Kiedy światło pada pod tym jedynym wyjątkowym kątem, taniec światłocieni jest najsilniejszy i prawda wychodzi na jaw. Moment, kiedy w środku jeszcze jest ciepło, ale już nostalgicznie. Światło, w którym nie można się ukryć. Światło, którego nie da się oszukać. Bardzo ulotna chwila - bardzo konkretny przekaz - kończy się właśnie twój kolejny ze skrupulatnie odliczonych dni.


                                                                       NUGGETSY SOJOWE                                                              

składniki:
  • kotlety sojowe 'orico' 0,5kg
  • 4 eco-kostki bulionowe
  • kilka plasterków imbiru
  • 2,5l wrzątku

  • kmin rzymski 2,5 łyżki
  • papryka słodka 8 łyżek
  • oregano 2 łyżki
  • tymianek 2 łyżki
  • czubryca zielona 2 łyżki
  • imbir w proszku 2,5 łyżki
  • chilli 1 płaska łyżeczka
  • sól 2 łyżeczki
  • sos sojowy 150ml
  • oliwa z oliwek 125ml

  • mąka kukurydziana 1 jednostka
  • woda 1,5 jednostki
  • kurkuma na kolor
  • pokruszone płatki kukurydziane

wykonanie:
Składniki wywaru wymieszać w misce. Wsypać kotlety. Zakryć i zostawić na 20-30min. (czasem mieszając). Odsączyć.

Połączyć składniki marynaty i wymieszać dokładnie z kotletami. Zakryć folią spożywczą i odstawić do lodówki.

Mąkę kukurydzianą wymieszać z wodą i kurkumą. Odstawić.

Podanie:
Zamarynowane kotlety moczyć w cieście kukurydzianym. Strzepnąć nadmiar i obtoczyć w pokruszonych płatkach. Smażyć na patelni lub głębokim oleju. Jeść na gorąco lub zimno. Najlepsze z sosem morelowym lub musztardą.


                                                        PASTA/DIP THAI GREEN CURRY                                                        

Rozebrany cały świat
A ja chcę patrzeć, a ja chcę patrzeć
Wszystkim piątej klepki brak
A ja popatrzeć chcę, a ja popatrzeć chcę



składniki:
  • miażdżony czosnek 2 ząbki
  • tarty imbir 2 cm
  • zielona pasta curry 8 łyżeczek (w zależności czy używasz domowej pasty czy kupnej różnych firm – ta ilość może się zmieniać)
  • mleko kokosowe i puszka
  • sos sojowy 4 łyżki
  • cukier trzcinowy 2 łyżeczki
  • skórka z 1 limonki i 1 cytryny
  • sok z 1/2 cytryny
  • sok z 1 limonki
  • świeży szpinak 250g
  • tofu naturalne 2 kostki
  • spora garść świeżej bazylii (najlepiej tajskiej)

wykonanie:

Rozgrzej oliwę/olej w woku. Przesmaż na nim bardzo krótko czosnek, imbir i pastę curry. Zalej mleczkiem kokosowym. Gotuj na wolnym ogniu. Dodaj skórkę i sok z cytrusów oraz cukier i sos sojowy. Gotuj jeszcze chwilę i wrzuć szpinak. Zamieszaj i duś aż zmięknie, ale nie straci koloru. Zdejmij z ognia. Wymieszaj z pokruszonym tofu i bazylią. Zblenduj 2/3 na gładką masę. Wymieszaj zresztą. Ewentualnie dopraw.


***
I pamiętaj... jedzmy ładnie!


przypisy:
foto: Karolina Stachura
cytaty: 'W pięciu smakach' i 'Szysza' Brodka

piątek, kwietnia 11

SAUTE vol. I

To początek, wschód słońc

I drżenie w kącikach ust

Wielkie oczy ma strach
Palcem pogrożę mu.

***
Pozłacany pył. Jestem ziemią. Ziemią, która czuje pierwsze smugi słońca, muskające powieki - budzące je do życia. Uchylam te powieki delikatnie i poprzez cieniutkie niteczki pajęczyny próbuję dostrzec pozłacany pył. Zamykam je ponownie i na rzęsach czuję wilgoć rosy. Powieki szczypią mnie. Nie otworzę ich jeszcze. Jeszcze nie potrafię. Jeszcze razi mnie to słońce. Kłuje mnie.

Namiętnie okładam oczy kompresem. Gdyby nie pani A. ... Gdyby nie pani K. ...


                            PASTA BURACZKOWA z chrzanem                            



składniki:
  • buraki 330g
  • czosnek 1-2 ząbki
  • sok z cytryny 1 łyżka
  • chrzan wegański 1-2 łyżeczki (zależnie od ostrości)
  • garść posiekanego koperku
  • ew. oliwa z oliwek

wykonanie:
Buraki ugotuj. Następnie obierz i pokrój na mniejsze kawałki. Dodaj zgnieciowy czosnek, cytrynę, chrzan i przyprawy. Zblenduj dokładnie i wymieszaj z posiekanym koperkiem. Jeśli pasta jest dla ciebie zbyt wyrazista, możesz złagodzić ją oliwą z oliwek. Pasta jest też świetną bazą do dalszych smaków. W wersji niewegańskiej możesz dodać do niej ser feta. W wegańskiej śmietankę kokosową lub kaszę jęczmienną. Najlepiej smakuje z ogórkiem kiszonym, czerwoną cebulą i roszponką.




                                                                                                                                                                       


I brzoskwiniowy mus z twych ust

mnie wypełnia.



                     TAGLIATELLE CUKINIOWO-MARCHWIOWE z bazylią                                      


składniki:
  • po równo marchewki i cukinii
  • oliwa z oliwek
  • sok z cytryny
  • sól, pieprz
  • świeża bazylia
wykonanie:
Marchew obierz. Cukinię umyj. Obieraczką do warzyw strugaj z nich cienkie paski. Wymieszaj. Zalej oliwą i cytryną. Dorzuć sporo siekanej bazylii. Porządnie dopraw solą i pieprzem. Dokładnie wymieszaj i odstaw do lodówki na 15 min. Smacznego!

                                                                                                                                                                      




Kiedy pani K. traci głowę, zaczynają się czary. Zaklęcia, pląsy, krople zimnej rosy.
Za nieocenione towarzystwo dziękuję paniom A. i K.



Przypisy:
Foto: Karolina Stachura
Cytaty: 'Kropki kreski' oraz 'Saute' Monika Brodka



I pamiętaj... jedzmy ładnie!

***