środa, lutego 3

Cauli... FLOWER

„And if I need a rhythm
It'll be to my heart I listen
If it don't put me too far wrong
And if I, and if I


And if I need a rhythm
It's gonna be to my heart I listen
If it don't put me too far wrong”

Roisin Murphy „Ramalama”


TRENDY na aktualny 2016 rok?

Jak czytam gazety i LUDZI GASTRONOMII, którzy typują rzeczy, które już były „na rzeczy” pod koniec 2015? Albo te niezawodne, które co roku o tej porze typować można? Strach się bać. Bójmy się wystrzelić z tym, co naprawdę czujemy. Albo bójmy się poczuć w ogóle? Lepiej kopiować i iść w bezpieczne i wygodne. Bo może jak mnie czytają, to małpują i wyjdzie, że jednak trafiłam?
CH*J WAM W DUPĘ wszystkie polskie kulinarne gazety, blogerzy i kucharze, którzy raczą nas RESZTKÓWKAMI.
2016 według Auy? Bardzo proszę.
Początek roku przez krótki – na szczęście – okres będzie kontynuacją przesytu kuchnią azjatycką. I COMFORT FOODEM, którzy co lepsi próbowali w Polsce ruszyć po tym, jak pięknie rozpulchł w Anglii w drugiej połowie 2015, ale nie tak pięknie u nas, bo zbyt zajęci byliśmy egzekucją glutenową i fasolowym reżimem.
 
Wiosna będzie lepsza, nie martwcie się. Wiosna zachłyśnie się niedocenianymi w naszym kraju do tej pory motywami Afryki i Maroka. Będą TADŻINY, kuskusy, bakalie, rezurekcje kiszonych cytryn. Będą ananasy, brzoskwinie, cebule, banany, plantany i szpinaki. Cynamony i przyprawy w niemielonych ziarnach. Kto już to w menu ma, niech się tego trzyma. Nie straci.
 
A w okolicach wakacji wrócimy do tak już passé według wielu (btw. Co znaczy właściwie passé w kuchni? Smacznie to smacznie. Mam ochotę, to mam ochotę. Koniec) kuchni śródziemnomorskiej. Na nowo zakręcimy klasyczne i klasycznymi inspirowane, szalone makarony! Świeże warzywa i zioła! Sól i pieprz. Oliwa i cytryna! I NIC WIĘCEJ. Nie trzeba.
 
Idąc dalej w jesień... ta czuję, że będzie nieprzewidywalna. Myślę, że będzie kolażem, bo nikt już siebie nie prześcignie. I z pewnością ZUPY delikatnie ruszone już jesienią 2015 zawładną emocjami. Bo tak nam daleko do domu i kołyski, że tylko zupą tą tęsknotę będzie można poskromić.
A zima? Kochani... Obyśmy dotrwali do zimy. Czego sobie i wszystkim życzę. I wam jednego jeszcze...
Niech wam nikt nigdy nie mówi co wolno, a czego nie wolno jeść. Co dodawać, czego nie. Co jest trendy, a co będzie waszym towarzyskim samobójstwem. Jesteście głodni? Macie na coś ochotę? TO WEŹCIE I JEDZCIE. I JEDZCIE ŁADNIE. I JEDZCIE FAJNIE. I CIESZCIE SIĘ TYM JEDZENIEM.
Z życzeniami najsmaczniejszego z lat,
 
Monika Fudała
 
PS. I przepis, który żadnej kategorii się nie trzyma. Po prostu jest. Maglowany przez wszystkich milion razy. Jeszcze nie przeze mnie. Kiedyś nie lubiłam kalafiora. Niech to was zachęci. A co!
 
 

Składniki:
  • kalafior 1 główka
  • musztarda rosyjska 1 łyżka
  • koncentrat pomidorowy 1 łyżka
  • papryka słodka 1/3 łyżki
  • czosnek granulowany 3/4 łyżki
  • tymianek 1 łyżka
  • sól wędzona 1/3 łyżki
  • sól 1/2 łyżki
  • papryka ostra 1/2 łyżeczki
  • pieprz 1/2 łyżeczki
  • imbir proszek 1/3 łyżki
  • ocet jabłkowy 2 łyżki
  • olej 6 łyżek

wykonanie:
Wszystkie składniki marynaty wymieszaj. Główkę kalafiora oczyść z zewnętrznych liści i wytnij częściowo głąb. Oczyszczony kalafior natrzyj dokładnie marynatą i włóż do naczynia żaroodpornego. Zawiń folią aluminiową tak, żeby w miarę możliwości nie dotykała kalafiora. Piecz w piekarniku rozgrzanym do 200st przez 15-20min. Zdejmij folię i dopiekaj do MOCNEGO zrumienienia. Podawaj gorący w całości (najlepiej w tej samej brytfance, w której się piekł – na drewnianej desce). Obsyp zielskiem - niech wiedzą, że true.
 
***
 
I pamiętaj... jedzmy fajnie!