wtorek, czerwca 26

STRAWBERRY SLAM JAM! :D

 
Po dniu umierania na okres i wymuszonej przez to głodówce, postanowiłam zrobić sobie dobrze xD. I tak, choć orgazm chodzi mi po głowie, to mam na myśli raczej orgazmiczne jedzenie! :D. Tylko truskawki mają wystarczająco zakręcony smak! I zakręcony kolor! I buzują jak szampan w tym śmiesznym punkcie między oczami u nasady nosa ^^'. I proszę, przestańmy w końcu udawać, że Stevie Wonder śpiewając 'Isn't she lovely/ Isn't she wonderfull/ Isn't she precious(...)' miał na myśli dziecko, a nie lady truskawkę o.O (wybacz Stevie ^^' nigdy za tobą nie przepadałam). 

No ale do rzeczy, do rzeczy, do rzeczy... Dzisiejszy wpis jest wyjątkowy nie tylko przez truskawkowy klimat. Dzisiejszy wpis jest wyjątkowy, ponieważ powstał przy współpracy z kimś, kto z truskawkami komponuje się idealnie! Jeśli jeszcze nie znacie, poznajcie. Ladies and gays! Powitajmy gromkimi brawami, pierwszy raz na foodaua!


Piękne truskawkowe zdjęcia są oczywiście jego - nie mojego (co przyprawia mnie o ciężką depresję ;( ) - autorstwa. Dzięki Herman :* Let's twist it up! Strawberry slam jam! :D


KLASYCZNE TRUSKAWKI ZE ŚMIETANĄ:                                 

Na rozgrzewkę klasyka - truskawki ze śmietaną ;). W tym miejscu nie będę nawet próbować bawić się w przepis -_-' . Ale jako bazowa inspiracja musiały się tu znaleźć :D. Więc patrz i płacz, że to Herman zeżarł, a nie ty xD.


aua: spływa! Zaraz spadnie!
Herman: gdzie spływa? Zrobię fotę, będzie omniomniom ^^' 

***
Po szybkiej rozgrzewce najwyższa pora podkręcić tempo. Jedno z moich ulubionych śniadań i lekkich obiadów na słoneczne, duszne dni.

PLACUSZKI Z TRUSKAWKAMI I ŚMIETANĄ:


składniki:
1 mały jogurt naturalny (najlepiej gęsty)
1 serek homogenizowany waniliowy
2 jajka
10 łyżek mąki
2 czubate łyżki cukru 
proszek do pieczenia

dodatkowo:
truskawki
1 duże opakowanie śmietany
cukier puder

wykonanie:
Rozbij jajka i oddziel żółtka od białek do dwóch osobnych misek. Żółtka wymieszaj z cukrem, serkiem i jogurtem. Następnie wmieszaj mąkę i proszek do pieczenia (ja używam proszku na oko (?) powiedzmy... no dobra łyżeczka proszku by siadła). Białka ubij na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodaj szczyptę soli. Wmieszaj pianę delikatnie do masy. Rozgrzej patelnię z olejem i smaż placuszki wykładając je dwiema łyżkami, ponieważ ciasto jest dość rzadkie. Podawaj polane słodką śmietaną i posypane truskawkami. Na zimno też są ok ;). 
***
I nareszcie możemy przejść do końcowego zaliczenia. Bardzo uszczęśliwiający deser *.* . Deser, który z każdej rozmowy pozostawia tylko:

- mmmmohhhmmmmmniomn... mmmmmhhhh... ommmmmmm...

MUS ŚMIETANKOWY Z BIAŁĄ CZEKOLADĄ I TRUSKAWKAMI NA CIEPŁO:



składniki:
1 duże opakowanie  śmietany 18%
3 płaskie łyżki cukru pudru
4 łyżeczki agaru
1 tabliczka białej czekolady

truskawki
różowe wino półwytrawne
cukier

+ dodatkowy cukier na karmelowe dekoracje

wykonanie:
Ubij śmietanę z cukrem. Rozpuść agar w rondelku w niewielkiej ilości wody. Odstaw na chwilę, po czym zagotuj. Odstaw na krótką chwilę, żeby się ochłodziło i rozprowadź dokładnie w śmietanie. Czekoladę zetrzyj na tarce na jak największych oczkach i wymieszaj delikatnie ze śmietaną. Wstaw masę do lodówki, żeby nieco zgęstniała, po czym wyłóż do form. Polecam obręcze kucharskie, bo łatwiej wykłada się masę na talerz z naczynia bez dna. Trzeba tylko zawinąć je do chłodzenia folią spożywczą od spodu. Jeśli jednak nie masz takich obręczy, szklanki dadzą radę. Po prostu przed wyłożeniem musisz zanurzyć je na chwilę w gorącej wodzie i zachować spokój i cierpliwość, jeśli się nie uda :P. Przed podaniem mus musi posiedzieć kilka godzin w lodówce :]. 

W tym czasie przygotuj karmelowe ozdoby. Wlej do rondla szklankę wody. Podłącz palnik na dużą moc. Wsyp do środka szklankę cukru i zostaw. Nie mieszaj! Po chwili wszystko zacznie się gotować i zmieniać kolor z przezroczystego, przez żółtawy, aż do bursztynowego. Wtedy szybko zdejmij rondel z ognia i zanurz na kilka sekund w naczyniu z zimną wodą. Weź dwa widelce i maczając w karmelu rozciągaj go między nimi w powietrzu, aż zastygnie. Pewnie upaprzesz cały zlew i dużą ilość widelców, ale wystarczy, że potem zalejesz wszystko wodą i samo zejdzie ;). Jak karmel na sztućcach pozastyga odłam go delikatnie i odłóż.

Wyciągnij mus z lodówki. Pokrojone truskawki podgrzej z odrobiną cukru i porządnym chlustem wina, aż się zagotują. Podawaj osobno. Całość ozdabiaj karmelem. Tyle ;)


***
Na koniec jeszcze raz dla przypomnienia:

- ja - nazywam się monika fudała (aua) i wydaję ostatnie pieniądze na blogowe dania
- on - Paweł Herman Photography - przychodzi, robi truskawkowe zdjęcia i sprawia, że moje puste kieszenie nabierają sensu :*

I najważniejsze... jedzmy ładnie! 



Truskawki 2012

poniedziałek, czerwca 18

ASPARAGUS OF COLOURS



W końcu! Udało mi się dorwać i zainwestować w długo wyczekiwane talerze! :D Kwadratowy talerz głęboki dostałam już na urodziny, ale ma szeroki rant i wykorzystam go przy innej okazji, która już kreuje mi się w głowie. Z moim najnowszym talerzem natomiast najlepiej dogadują się zupy dwu-kolorowe. Dziś ukłon w stronę pysznych sezonowych szparagów, które w końcu tanieją xD. A talerz płaski prostokątny? Też się od razu przydał i przyda się jeszcze wielo-wielokrotnie, bo mogłabym go zjeść w całości - nawet bez jakiegokolwiek dania! o_O. Dlatego przykro mi, ale zdaje się, że od dziś będziesz go tu oglądać do znudzenia i do zrzygania. Can't help it ^^'.

Swoją drogą przestało padać i zaczęło smażyć. Więc moją zupę szparagową zjem prawdopodobnie jako chłodnik (bo na zimno też jest mega) z kawałkami zimnych szparagów polanych super-schłodzonym sosem o_O. W chwili, gdy będziesz to czytać, ja i mój kumpel talerz będziemy prawdopodobnie chować się w piwnicy do kolejnego zachodu słońca... Dziś wszystkich pozdrawiamy gorąco (bo inaczej sie nie da xD) i już do konkretów. Dwukolorowy krem szparagowy! Let's twist it up!

DWUKOLOROWY KREM SZPARAGOWY:



składniki:
pęczek szparagów zielonych
pęczek szparagów białych
1 litr bulionu warzywnego
70gr serka topionego śmietankowego
sok z cytryny
cukier
sól, pieprz

dodatkowo:
ja dodaję jeszcze odrobinę warzyw z gotowania bulionu, żeby krem był nieco bardziej gęsty ;)

wykonanie:
Szparagi umyj i odłam twarde końcówki (wystarczy, że wygniesz - szparagi łamią się automatycznie tam, gdzie trzeba ;)). Nie wyrzucaj końcówek! Zwiąż je w kawałku gazy i wrzuć do garnków ( zielone i białe osobno!). Pozostałe części szparagów obierz skrobaczką do jarzyn (szczególnie białe, ponieważ zazwyczaj mają sporo więcej włókien, co w zupie jest szczególnie niewygodne. Pokrój szparagi na mniejsze kawałki i wrzuć do garnków. Zalej każdy garnek 0,5l bulionu i gotuj pod przykryciem do miękkości. Główki szparagów gotują się szybciej, więc wyjmij wcześniej część z nich i odstaw do ostygnięcia. Po ugotowaniu wyciągnij gazy z końcówkami i wyrzuć. Następnie wrzuć do każdego garnka po połowie sera topionego. Do zielonych szparagów dodaj też porządną łyżeczkę cukru; do białych - pół. Zmiksuj oba kremy porządnie, żeby zmielić pozostałe włókna i dobrze napowietrzyć krem. Spróbuj i dopraw solą i pieprzem (biały krem także koniecznie sokiem z cytryny! :D). Szybko zmiksuj jeszcze raz. Przelej oba kremy do wygodnych mniejszych naczyń i wlewaj je jednocześnie - powoli i ostrożnie - do talerza. Możesz dzielić je na pół, możesz robić wzory - co chcesz ;). Na płaskim talerzu pod spodem ułóż kilka odłożonych wcześniej główek szparagów i polej ulubionym sosem (ja użyłam sosu do burgerów vegańskich, który zawsze mam gdzieś w lodówce). Ozdób krem szczypiorkiem i podawaj np. z grzankami :]. Smacznego!


I pamiętaj... jedzmy ładnie!

wtorek, czerwca 12

1...2...3...MAKEOVER!

Po delikatnym skróceniu włosów przyszedł czas na dalsze drobne kroczki w kierunku 'akcji jakichkolwiek'. I w tym miejscu moje ogromne PRZEPRASZAM :( za opóźnienia z wstawieniem tego postu. Pomysł był cudowny w swej prostocie. Zebraliśmy się wcześnie rano - ja, gumiś, teska i stom - z plecakami, namiotami, karimatami, tekturami etc. etc. Zgierz dość zimny, ale znośny. I na stopa! 9 godzin później spotkaliśmy się w Jastarni wraz z dwójką nowo-poznanych ludzi. Deszczowy i dość chłodny, ale cudownie relaksujący łikend, którego tak kure*sko potrzebowałam. Dzięki wam raz jeszcze - stom i teska - za propozycję! :* low ju. Czekam na Paryż i moje Glasgow! ^^


Zdjęcia i przepisy powstały tuż przed wyjazdem. Ale na szczęście, o ile jedzenie pleśnieje z czasem - przepisy nie :D. Zostało mi wino po obiedzie dla rodziców. Dobre wino, oj pyszne ^^. Cóż to by było za marnotrawstwo go nie zużyć! Nie musiałam zastanawiać długo. Moje myśli uporczywie oscylowały wokół Jastarni. A tak się przypadkiem złożyło, że kiedyś stomowi obiecałam wpis z makaronem tagliatelle z sosem brokułowym na winie. Nie byłabym sobą, gdybym nie dodała czegoś od siebie. Moja ulubiona wersja tego prostego dania zawiera jeszcze pieczarki. A wygodna domowa kuchnia i nadmiar czasu żebrzą o więcej... Więc do roboty! Specjalnie dla stoma! :D

I tutaj mała dygresja ^^'. Po drodze do makaronu właściwego z wielu przyczyn (typu ciasny portfel, zegarek skur*iel i tym podobne...) warto się zatrzymać. Po tej drodze bowiem powstaje szybki, prosty i wciąż pyszny sos pieczarkowy ;). 


TAGLIATELLE Z SOSEM ŚMIETANOWO-PIECZARKOWYM NA WINIE:

składniki na 2-3 porcje:
1 średnia cebula
7 średnich pieczarek
3/4 dużego opakowania śmietany
pół szklanki wina białego półwytrawnego
2-3 ząbki czosnku
spory kawałek serka topionego śmietankowego 

2-3 garści makaronu tagliatelle

tymianek
sól, pieprz

wykonanie:
Wstaw wodę na makaron. Cebulę posiekaj i zeszklij na oleju. Pieczarki posiekaj w półplasterki. Wrzuć na rozgrzaną patelnię do cebuli. Zależnie od rozmiaru patelni smaż porcjami (jak już pisałam pieczarki nie lubią tłoku, gdyż puszczają dużo soków). Od razu dodaj przyprawy. Przesmaż chwilę do zrumienienia i dodaj zmiażdżony czosnek. Woda na makaron pewnie już gotowa , więc posól ją i wrzuć tagliatelle. Po chwili do pieczarek wlej wino. Odparuj. Zmniejsz ogień i dodaj śmietanę i serek topiony. Zamieszaj wszystko razem i spróbuj - ewentualnie przypraw. Gdy makaron będzie taki jak lubisz (ja mało oryginalnie stawiam na al dente ze względu na różnorodność tekstur i lepsze trawienie), odcedź go i wrzuć na patelnię do sosu. Szybko zamieszaj, posyp natką pietruszki i podawaj! Smacznego ;)

I lecimy dalej! :D

TAGLIATELLE Z SOSEM PIECZARKOWO-BROKUŁOWYM NA WINIE:

 
składniki na 3 porcje:
jak wyżej + pół brokułu + sok z cytryny



wykonanie:
Ok. Zatrzymaliśmy się wyżej na etapie sosu pieczarkowego. Wróćmy na chwilę do momentu wstawiania wody na makaron. W tym czasie powinniśmy wstawić też brokuły. Z brokułami sprawa jest prosta. Nieco soli do wody i doprowadź wszystko do wrzenia. Zdejmij z ognia i zostaw pod przykryciem na kilka minut - same dojdą. 
Świetnie. Teraz dalej do etapu gotowego sosu pieczarkowego na patelni. Wrzuć ugotowane brokuły i skrop sokiem z cytryny. Zamieszaj. Spróbuj i ewentualnie dopraw. Dodaj makaron, zamieszaj i tyle. Serio. Tyle. Ja podaję posypane szczypiorkiem ;).

I lecimy dalej!

Zawsze kupuję i robię rzeczy na oko, potem naturalnie zostaje mi wszystkiego za dużo. Więc utknęłam z nadmiarem pieczarek, brokułów i makaronu. Narzekam? Nieee :D. Czas na kuchenny freestyle i małe makeover! xD. Let's twist it up!



TERRINA PIECZARKOWO-BROKUŁOWA podawana na tagliatelle w sosie śmietanowo-szczypiorkowym:







składniki na 4 foremki do muffinek:
pół brokułu
7 pieczarek

pół opakowania dużej śmietany 18%
jajo
czosnek granulowany
sok z cytryny

tymianek
sól, pieprz


makaron tagliatelle
pół opakowania dużej śmietany 18%
pół małej cebuli
wino białe półwytrawne 
szczypiorek
sól, pieprz



wykonanie:
Brokuły ugotuj jak wyżej. Pieczarki przesmaż z tymiankiem, pieprzem i solą. Jedno i drugie zmiksuj osobno. Dopraw masę brokułową pieprzem, czosnkiem granulowanym i sokiem z cytryny (i solą, jeśli trzeba). Masę pieczarkową dopraw czosnkiem i resztą przypraw, jeśli uznasz, że do smażenia dosypałeś za mało. Pamiętaj, żeby obie masy doprawić nieco mocniej niż zwykle, ponieważ będziemy dodawać do nich jeszcze śmietanę z jajkiem. Możesz oczywiście doprawić je po dodaniu miksu, ale nie każdy je surowe jajka ;). Więc... w oddzielnym naczyniu rozbełtaj jajo ze śmietaną. Dodaj po równo do mas. Nasmaruj foremki olejem. Możesz masy nakładać łyżką lub wygodniej szprycą kuchenną. Ja takiej nie posiadam, więc używam po prostu woreczków foliowych xD. Dlaczego wolę tą opcję od łyżki? Bo czasem wybieram różne formy - węższe czy dziwniejsze - i łatwiej jest się do nich wcisnąć. Plus - na większą ilość foremek to znacznie szybsze wyjście. Na dno foremki wpakuj masę brokułową. Dopełnij pieczarkową i wrzuć do piekarnika. Ok 20min w 160 stopniach. W tym czasie ugotuj dwie niewielkie garści makaronu i przyrządź szybki sos śmietanowy. Cebulę posiekaj i zeszklij na oleju. Dodaj porządny chlust wina. Odparuj. Przełóż do wysokiego naczynia i dodaj śmietanę oraz niewielką garść szczypiorku. Zmiksuj. Dopraw solą i pieprzem. Wymieszaj z makaronem. Na talerzu rozłóż mała porcję tagliatelle w śmietanie. Terrinę przekrój na pół i ułóż na makaronie. Ozdób szczypiorkiem i pomidorkiem koktajlowym. Możesz zrobić jakieś wzory czy kropki z sosu. Potraktuj wszystko odrobiną świeżo-zmielonego pieprzu i podawaj. 

***

Te same składniki nie zawsze znaczą te same dania. Nuda? Błagam! Tylko nie w kuchni! O.o   Kreujmy! Komponujmy! 
I pamiętaj... jedzmy ładnie!

sobota, czerwca 2

LICK/LEEK & KISS/QUICHE



'We can break the pattern, we can change the colour'. Yes, La Roux, we can. And we will.

Jak dla mnie życie jest dość psychodeliczne, jeśli patrzeć na poszczególne klocki układanki. Psychodeliczność o dziwo rośnie, kiedy jest najspokojniej.  No nie robię nic. Aktualnie. Po licencjacie rzuciłam studia. Pracy nie mam. Pomysłów aż za dużo, ale w tym jednym aktualnym momencie nie mogę żadnego z nich ugryźć. Letarg. Po 1,5 miesiąca dostaję kur*icy, otwierając oczy i widząc ten sam sufit z tym samym napisem 'nie' - wymalowanym sprayem na jednej z imprez.

Nawet tak spokojna osoba, jak ja, musi wybuchnąć. Więc krok pierwszy - fryzjer. Zgól więcej głowy, aua. Gwarantuję ci kopa. Kop jest. Zaliczone. Determinacja jest? Jest. Grunt pod nogami? Tak, proszę pani, właśnie wrócił. I wierz lub nie... Czuję... naprawdę czuję, że nadchodzi coś DUŻEGO. Coś MOCNEGO. I tym razem nie pozwolę, żeby przeleciało mi między palcami.

Wróciłam wczoraj do rodzinnego miasteczka na kilka chwil. W dzień dziecka. I zbierając siły, żeby wywrócić wszystko do góry nogami, postanowiłam w dzień dziecka zrobić obiad dla rodziców. Jestem czarną owcą rodziny. Zawsze zbuntowana. Zawsze inna. Uparła się na ASP, które rzuciła. Uparła się nie jeść mięsa i marzy o knajpce w szałasie na małej wyspie. I na domiar złego nie lubi chłopców (w imię ojca i syna! xD).  ...No nigdy nie byłam wymarzoną córką xD. Ale nigdy też nie byłam córką nudną ;). I jeśli jest coś, co moi rodzice mogą wiedzieć, że robię naprawdę dobrze... z pewnością będzie to gotowanie :]. Let's twist it up! 

QUICHE Z KARMELIZOWANĄ CEBULĄ I POREM



składniki na tartę średnicy :
  ciasto:
     3/4 kostki masła
     30 dag mąki (najlepiej krupczatki)
     3/4 opakowania małej śmietany 18%
     1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
     1 żółtko
     bułka tarta
     spora szczypta soli 
  farsz:
     2 duże pory
     0,5kg słodkiej cebuli
     białe wytrawne wino
     masło
     szklanka śmietany 18%
     1 jajo + 1 białko
     3/4 szklanki startej mozzarelli 
             pieprz, sól 
  sos:
     szklanka śmietany 18%
     2 łyżki majonezu
     2 łyżeczki musztardy
     łyżka octu jabłkowego
     duuużo posiekanego koperku

wykonanie:
Wszystkie składniki ciasta wyrzuć na stolnicę i zagnieć. Serio. Zapomnij o przesiewaniu mąki, dodawaniu produktów w odpowiedniej ilości i kolejności. Jedyne co musisz zrobić, to najpierw przeciskaj i przecieraj to wszystko między palcami - do uzyskania czegoś na kształt sypkich wiórków. Wtedy ściśnij wszystko razem i zagnieć jak najszybciej w zwartą kulę. Im mniej zagniatania, tym bardziej kruche ciasto. Reszta jest nieważna. I na przynajmniej pół godziny do lodówki z tej samej przyczyny!

 
W tym czasie posiekaj cebulę w piórka, dopraw solą i pieprzem i smaż na oleju z masłem do złoto-brązowego koloru i lepkiej konsystencji. Odstaw. Pory przetnij na pół i dokładnie umyj. Następnie pokrój na wąskie paski długości ok. 10cm. Nie wyrzucaj i pokrój też zielone części - pory je się w całości! Rozpuść nieco masła z olejem na patelni i wrzuć pory. Dopraw solą i pieprzem. Podsmaż chwilę do zwiotczenia i napij się wina. W końcu trzeba sprawdzić walory smakowe ;). Nalej dwa pełne kieliszki. Jeden wlej do porów, drugi do żołądka. Przykryj i duś do miękkości. W razie potrzeby dolej wina lub wody. Na koniec odkryj pory i odparuj resztę płynu. Odstaw.

Ciasto na pewno już się schłodziło. Wysmaruj formę odrobiną oleju. Niczego nie wałkuj. Po prostu rozgniataj kawałki ciasta bezpośrednio i byle jak na formie, aż uznasz że jest ok. Pamiętaj o wyższych brzegach, bo będziemy to zalewać śmietaną ;). Kolejna sprawa - nie biegnij do sklepu po groch, żeby obciążyć spód xD. Po prostu ponakłuwaj ciasto gęsto widelcem - wtedy nie wyrośnie. Do pieca! 180st - do zezłocenia.

W tym czasie wymieszaj w misce śmietanę, mozzarellę i jajko z dodatkowym białkiem. Dopraw nieco solą i pieprzem. 

Gotowy spód posyp bułką tartą. Następnie rozprowadź na nim warstwę cebuli. Potem warstwę porów. Zalej wszystko mixem śmietanowo-jajecznym i zapiekaj dalej w 180st do ścięcia, czyli jakieś pół godziny. 

W trakcie pieczenia przygotuj szybki sos koperkowy. Wymieszaj w misce wszystkie składniki. Dopraw solą i pieprzem. 

Tartę posyp posiekanym surowym porem. Podawaj z sosem i sałatą. Oczywiście wino użyte do porów będzie idealnym kompanem tego obiadu! :D omniommniom

***
A z okazji wczorajszego dnia dziecka - moi rodzice nad obiadem ;)


I pamiętaj... jedzmy ładnie! ;)