niedziela, grudnia 30

FINGER FOOD AND F*CK THE NEW YEAR

Siedzę na łóżku przy zgaszonym świetle, żeby nie straszyć współdomowników maseczką na mojej twarzy. Piszę na klawiaturze, która nie uskutecznia 5-ciu klawiszy i - a co tam! - nie mam soczewek! Dzieje się... -_-' 

Dzień przed sylwestrem. I co się cieszysz? Nienawidzę sylwestra niemal tak samo jak urodzin. Wielka światowa presja, żeby wykręcić imprezę roku, która i tak zazwyczaj kończy się tłuczonym szkłem. Ewentualnie - tłuczonym ryjem. Daj buk odlecieć przed północą i 'nie uczestniczyć w tej zabawie' (ukłony dla mamy Y. zawsze aktualne ;) ).
I jak co roku mówisz:
- w dupie to mam. Noc jak każda inna. Zostaję w domu.
I jak co roku tuż przed wpadasz w panikę i zaczynasz skomleć, bo tak ci źle i samotnie. Nie oszukujmy się. Ja nie będę oszukiwać ciebie. Zdarzyło mi się skomleć o 23:50 i paranoidalnie próbować się gdzieś dostać xD. Too late, u looser. Więc tego roku podkulę dumny ogon pod zad, wcisnę flaszkę pod pachę i grzecznie gdzieś podreptam. I - o zgrozo! - pewnie będę się dobrze bawić o.O

Jedzenia nie wezmę. Nie, nie. Mam wolne do końca roku i nie tykam noża. Te 3 proste rzeczy, które ci dziś przedstawię zrobiłam jakiś czas temu. Niech będą wstępem do kilku najbliższych karnawałowych wpisów (zupełnie jakbyśmy mniej imprezowali poza karnawałem @_#), poświęconych jedzeniu typu 'finger food'. 

  
***
Zaczynając od najbardziej podstawowych jednokęsowych kanapek, bo ta pasta naprawdę jest pyszna ;)

JEDNOKĘSOWE KANAPKI Z PASTĄ Z PIECZAREK I FETY:                  



składniki:
- dwie garści pieczarek
- 0,5 opakowania fety
- śmietana
- natka pieruszki
- sok z cytryny
- sól, pieprz

wykonanie:
Pieczarki przesmaż według tych zasad. Wymieszaj jeszcze ciepłe z fetą. Dodaj posiekaną natkę i tyle śmietany, żeby wygodnie nakładało się pastę. Dopraw cytryną, solą i pieprzem.
Dobry twardawy chleb pokrój na małe kwadraciki. Nakładaj po łyżeczce pasty i ozdabiaj listkiem natki. Najlepiej wyglądają geometrycznie i pedantycznie ułożone w rzędy i kolumny na drewnie lub papierze do pieczenia ;).


***
Drugi stopień trudności. Przyrządzałam w ten sposób nektarynki jeszcze w wakacje razem z piotrem - przed jego wylotem z polski. Bardzo dawno temu. Wyszły pysznie. Myślę, że najlepiej ten farsz smakowałby i wyglądał w morelach. Niemniej jednak jest zima xD. Ani nektarynek ani moreli w polsce. Nie szkodzi. Teraz stawiam na melony. Sama w styczniu na pewno je zrobię. Może w ramach 'klamry' właśnie dla piotra, kiedy odwiedzi polskę (?).

PIECZONE NEKTARYNKI Z MUSEM SEROWYM z marynowanymi jalapeno:     


składniki:
- nekatrynki/morele/melon etc.
- bryndza
- ricotta lub serek twarogowy
- lazur
- ewentualnie śmietana
- marynowane papryczki jalapeno
- natka pietruszki
- sok z cytryny
- sól, pieprz
- cytryna do ozdoby

wykonanie:
Nektarynki/morele przekrój na pół. Melony obierz ze skóry, wyczyść z pestek i pokrój na niewielkie kawałki. Możesz podciąć nieco spody, żeby stały stabilniej. Możesz je nieco wydrążyć, jeśli kawałki są mało obłe. Sensownie. Owoce najlepiej zgrillować, ale jeśli - jak teraz - jest zima i nie masz patelni grillowej (nad czym ja wciąż ubolewam :c ), wstaw je po prostu na kratce do  mocno rozgrzanego piekarnika. 
Mus jest banalny. Weź taką samą ilość każdego z serów i zmiksuj z natką pietruszki na gładką masę. Wymieszaj z drobno posiekaną jalapeno (ilość w zależności od ostrości, jaką chcesz osiągnąć - jalapeno raczej nie jest bardzo ostra), sokiem z cytryny, solą i pieprzem. Jeśli masa jest za gęsta, dodaj śmietany i dopraw ponownie. 
Pozwól owocom nieco przestygnąć, żeby mus nie rozlał się na nich pod wpływem ciepła. Nakładaj porządny kopiec. Obok każdej porcji połóż zwinięty plasterek cytryny  - jak do łososia. Jestem fanką kwasów, więc na pewno bym z niej skorzystała ^^.


 ***
I na koniec nieco bardziej wymagająca manualnie przekąska :D. W polsce raczej nie jada się omletów w ten sposób. W japonii zimny omlet(tamago) - np. do nigiri czy jako zwieńczenie zupy - jest czymś naturalnym. Nazywam to więc mało wyszukanie xD:
POLSKIE TAMAGO:                                                  



składniki:
- jajka (po trzy na jeden omlet)
- szpinak w liściach
- feta
- czosnek
- sok z cytryny
- sól, pieprz

wykonanie:
Na oleju przesmaż krótko czosnek. Dodaj szpinak (powiedzmy mała garść zblanszowanego lub mrożonego na jeden omlet). Podgrzej i dopraw sokiem z cytryny, solą i pieprzem. Odstaw.
Do miseczki wbij jajka. Posól, popieprz i rozbełtaj. Dodaj doprawiony szpinak i troszkę pokruszonej fety. Ważne, żeby dodatków nie było bardzo dużo, bo omlet się nie zwinie. Na rozgrzane masło z olejem wylej masę jajeczną. Mieszaj łopatką dopóki się w połowie nie zsiądzie - jak bardzo luźna jajecznica. Wtedy rozprowadź równomiernie na patelni. Kiedy wierzch będzie prawie ścięty, ale jeszcze mokry i lepki, zacznij zwijać omlet delikatnie łopatką (lub dwiema, jeśli ci wygodniej) - formując ciasną roladę. Staraj się nadać jej kanciasty kształt. Pierwszy może nie wyjść, ale kurde... pomyśl, że w japonii robią to pałeczkami o.O  
Kiedy rolada omletowa przestygnie, krój ją naprzemiennie prosto i pod kątem (jak na zdjęciu) i układaj na półmisku. Możesz po prostu posypać szczypiorkiem lub podać z sosem np. pomidorowym. Albo z sosem sojowym wymieszanym z wasabi w osobnej miseczce. Cokolwiek.

W alternatywnej wersji wymieszałam omlet z salsą paprykową z poprzedniego wpisu. Dodatki zależą tylko od twojej inwencji. Have fun!



***
Nie spij się w sylwestra za mało. Nie pamiętaj północy. Ukryj przed sobą własny telefon i nie rób żadnych noworocznych postanowień. 
I pamiętaj... byle do kwietnia!